Daleko Daleko
2414
BLOG

Lech Kaczyński. Daleko od Wawelu - odcinek dwudziesty pierwszy

Daleko Daleko Polityka Obserwuj notkę 3

 Rafał Grupiński, do jesieni 2009 roku jeden z najbliższych współpracowników Tuska, na początku 2010 roku opisywał nam, że funkcjonuje zasada: rządzi Jarosław, natomiast Lech się Jarosławem opiekuje. To widać, jak zauważał Grupiński, gdy prezes PiS-u wpadał w kłopoty polityczne. Lech wtedy interweniował i od razu, według polityka PO, prezydentura stawała się bardziej partyjna.

„Czuć, że opiniami brata prezydent się przejmuje. Któregoś razu z marsową miną powiedział mi, że brat jest ze mnie niezadowolony, bo nie udaje mi się pokazać układu”, opisywał Kaczmarek.

Inaczej widział to były prezydencki minister Robert Draba. Nie zauważył on, by relacja między braćmi odbijała się wprost na pracy prezydenckiego urzędu. Według Draby nie było tak, że Lech Kaczyński mówił: „Robimy tak, bo życzy sobie tego brat” albo: „Mój brat sądzi, że jest tak i tak, i my teraz skorzystamy z jego porady”.

Bliski współpracownik braci w marcu 2010 mówił nam: „To nie jest relacja w jedną stronę, jak się ją często przedstawia, czyli taka, w której silny Jarosław dyktuje, a słabszy Lech jest uległy. Prezydent doprowadził do upadku Marcinkiewicza. Lech odegrał znaczącą rolę w wypchnięciu poza nawias Ludwika Dorna, którego mądrzenia się, fanaberii, dziwactw i ekscentryzmu miał dosyć”.

W ostatnich latach ze względu na kalendarze wypełnione po brzegi spotkaniami Kaczyńscy kontaktowali się ze sobą najczęściej przez telefon. Lech nosił swoją Nokię przy sobie albo zostawiał ją w sekretariacie i kazał odbierać. Na marginesie wypada dodać, że ta Nokia – model 6310 – to był ulubiony gadżet prezydenta. Telefon archaiczny, ale też z plusami – prosty w obsłudze, niezniszczalny i z rekordowo trwałą baterią. Dla Kaczyńskiego, który lubił długo rozmawiać przez komórkę, to akurat bardzo się liczyło. Współpracownicy prezydenta opowiadali nam, że nie korzystał on nawet z funkcji „kontakty” w aparacie i za każdym razem wystukiwał numery telefonów. Nie było to jakieś wyzwanie dla Kaczyńskiego, bo należał do szczególarzy ze świetną pamięcią.

Kiedyś prezydent i jego małżonka dawali wywiad do kolorowej gazety. Pani Maria wspomniała malucha, którym jeździła 30 lat temu. Kaczyński się wtrącił i podał jego numer rejestracyjny.

Urzędnik Pałacu wspomina: „Jechałem kiedyś z prezydentem windą. Akurat miał w ręku tę Nokię. Mówię mu, że to świetny aparat. Podchwycił. Powiedział, że dla niego liczy się prostota obsługi i wytrzymała bateria”.

Michał Kamiński, który był prezydenckim specjalistą od wizerunku, w 2008 roku miał chytry plan związany z komórką Kaczyńskiego. Chciał wymienić aparat na nowoczesny, multimedialny, z dostępem do Internetu. Cel był taki, żeby kolorowe gazety zainteresowały się sprawą i pokazały prezydenta jako człowieka, który nie boi się nowych technologii. Kaczyński, kiedy tylko usłyszał o tym pomyśle, pogonił ministra… „Kaczyńskiego trudno do czegoś przekonać, jeśli na konkretną sprawę ma już wyrobiony pogląd. Można go ciągnąć wołami, ale to na niewiele się zda”, opisywał niechętny prezydentowi poseł PiS-u.

Dotyczy to spraw ważnych, ale i drobnych jak wspomniana komórka, która najczęściej służyła do kontaktów z Jarosławem.

Brat prezydenta z komórką nie chodzi, ma ją zawsze asystent. W połowie kadencji współpracownik prezydenta opowiadał nam o rozmowach telefonicznych braci: „To są często bardzo krótkie rozmowy w stylu: »Doleciałem. Do usłyszenia«, albo: »Wstałeś? To dobrze. Cześć!«”.

Były prezydencki minister opisywał nam zwyczaje z czasów, gdy Jarosław był premierem: „Rozmawiali kilka, nawet kilkanaście razy dziennie. Większość telefonów to były krótkie kontakty. Na przykład: »Cześć, skończyłem spotkanie« Oni nie muszą dużo mówić. Rozumieją się w pół słowa. Nawet kiedy chodzi o konsultowanie istotnych spraw. Byłem świadkiem takiej rozmowy. Dotyczyła nominacji na ważne stanowisko: »Co o nim sądzisz?«. » On nie, chyba nie« I to wszystko. Sprawa została załatwiona w 5 sekund”.

Na następny odcinek "Daleko od Wawelu" zapraszamy w czwartek (4 XI) o godzinie 17. Książka jest już dostępna w sprzedaży.

Daleko
O mnie Daleko

Czerwone i Czarne to wydawnictwo książek dobrych i pięknych. Książki wydawane przez Czerwone i Czarne to literatura faktu skupiona na polskim życiu publicznym. Czerwone i Czarne tworzy nową jakość w projektowaniu książek. W księgarni łatwo je znajdziecie. Szukajcie czerwono-czarnych okładek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka